DZIADY od orzechów (artykuł)

Ktoś mądry powiedział, że jeśli zasilasz „ile” to zasilasz ego, jeśli zasilasz JAK – zasilasz duszę. Nadmiar świata „ile”
(choć to już samo w sobie masło maślane)
to wszystko ze świata JAK zatupuje.
JAK? – ma szansę zachować w dzieciach bycie twórczymi i czującymi istotami,
które w przyszłości prezentować będą wrażliwość czy subtelność.
A także opowiadać się za JAKOŚCIĄ.
Ilość, od co najmniej kilkunastu lat ma swoje igrzyska, a jak na tym wychodzimy – kto chce, ten widzi.

Wieczorem 31.10 znalazłem się na festynie helołinowym w sąsiedniej wsi. Zastałem sporo rodziców ze zmęczonymi już imprezą dziećmi. Była mżawka, pokazy ogni i trochę chaosu.
Pan od kiełbasek zarekomendował zakup surowego materiału i obstalowanie sobie kijka w celu upieczenia kiełbaski na ognisku na tyłach stoiska. Jasne, już lecę w mokre krzaki za kijkiem…
Wynudzone dzieci czekała jeszcze godzina oczekiwania na wyniki konkursu „kto zebrał najwięcej łakoci?”. Widziałem podmęczonych rodziców trzymających te okazałe worki, słyszałem, że w zeszłym roku co bardziej roztropni dociążali reklamówki kamieniami, żeby przybliżyć latorośle do upragnionego (chyba najbardziej przez rodzicieli) zwycięstwa (!). Kretyński ten pomysł konkursu na ilość zebranych słodyczy utrwala w dzieciach świat,
w którym od jakiegoś czasu żyjemy – świat ILE, świat ilościowy. Ile masz? Ile hajsów nazbierałeś? Ile masz metrów, swetrów, łazienek, kredytów, koni mechanicznych i nie mechanicznych, czy masz dużo wszystkiego,
ile na to wszystko ubezpieczeń i czy w ogóle wygrałeś już na ilość ze wszystkimi we wszystkim?!
Aha, no i ilu aktualnie lekarzy cię leczy, na ile chorób, bo już nie dajesz rady tego wszystkiego ogarniać…

Dobrze w życiu mieć na chleb i rachunki, ale czy to jest naprawdę najważniejsze, żeby wygrać w życiu wyścig o najcięższy wór?

A gdyby tak inny konkurs? Żeby nie było, że tylko krytykuję. Skoro ten zwyczaj proszenia o cuksy po linii angielskich ciasteczek-dusz przyjął się na dobre w wieczór 31.10, to podrzucam, na przyszłoroczne festyny-helołiny. Trochę jak konkurs kolędników: ekipy 2-5 osobowe i JAK taka ekipa się wystylizowała, JAK podchodzi do tematu, JAK i co dzieci mówią kiedy przychodzą do ludzi? JAKIE wrażenia mają z tego wydarzenia? Zapraszamy na scenę i jest konkurs na najlepszy team w kwestii JAK, a nie na temat wszechpanującego „ile”.

Odsłona druga tego osobliwie cennego dla mnie doświadczenia jakim była krótka wizyta na festynie potwierdziła tylko, że już nie tylko zdolność czucia, ale podstawowa zdolność używania mózgu kiedy użyć go potrzeba, jest w wyraźnym odwrocie. Pan prowadzący – typ zachwyconego sobą idioty, który nie potrzebuje specjalnie publiki do tego, żeby być na scenie, w oczekiwaniu na rozwiązanie konkursu „ile ton słodyczy przytachałeś?” zachęcił dziatwę do jeszcze jednego wyzwania. Przypomnę – jest ciemno, spory teren placu zabaw, boiska i amfiteatru, mżawka i w tym wszystkim sporo zmęczonych dzieci, przedział wiekowy – na oko: 4-14. Pan chwacko agituje:

Joł joł! Na naszym terenie są orzechy! Macie 15 minut, żeby zebrać
JAK NAJWIĘCEJ! Od razu powiem:
orzechy starego się nie liczą! 👀 (śmieszek)
Koniec cytatu.

W tym momencie zarządziliśmy z Martą – bezsłownie – odwrót z imprezy i choć tamta fraza o orzechach tyleż szokowała co śmieszyła, to był to śmieszek samoobronny, śmieszek niedowierzania. Gdzieś w oddali dały się jeszcze słyszeć słabnące śmieszki naszych czasów: już wszystko wszędzie przejdzie, bylejaczeje, jest już tylko śmiszne i dowciapne…

Obraz rozłupanego orzecha włoskiego kojarzący się z ludzkim mózgiem (nomen omen orzechy włoskie wspierają pracę mózgu w obszarze odpowiedzialnym za decyzje, jak wyczytałem), powędrował w moim świecie w rejony skojarzeń pobliskich: oto mózg człowieka naszych czasów, jego intelekt jak na dłoni. „Orzechy starego się nie liczą”. A co się jeszcze w ogóle liczy dla ciebie, chłopie? Pewnie już niewiele. Trzeba było pójść po rozum do głowy i skosztować jednak tych orzechów przed niefortunną decyzją podjęcia się roli prowadzącego.

Jako dorosły też dałem ciała. Kiedy jedna z dziewczynek pożaliła się, że na upragniony finał konkursu na najwięcej zebranych słodyczy karzą czekać jeszcze godzinę, mogłem powiedzieć: wiesz, tak naprawdę ważne jest nie ile masz tych słodyczy, tylko to czy pamiętasz od kogo które dostałaś, jak tam było, lub jak się wtedy czułaś, które cukierki są twoje ulubione i co ci w nich smakuje najbardziej?

A tak w ogóle, na zakończenie tej – może ktoś rzec – dziaderskiej tyrady, ciekawa zbieżność: wypowiedzieć takie zdanie, niczym zaklęcie, w – jak by nie było – wieczór Dziadów, która to nazwa wywodzi się właśnie od słowiańskiego określenia osoby zajmującej honorową pozycję w rodzinie – ojca ojca, czy ojca matki, a w tym szczególnym dniu odnoszącego się do obrzędów tyczących duchów przodków, o których opiekę tego dnia także się prosi. Gdyby orzechy starego faktycznie się nie liczyły, to nie byłoby nas, naszych dzieci, a potem wnuków itd.

Bez względu na to czy najbardziej zamożny obecnie człowiek na Ziemi wywiezie ludzkość na Marsa i czy, jak już zostanie prezesem galaktyki, jego wzorem trzeba będzie nazywać swoje dzieci symbolami cyfrowo-literowymi jak to ostatnio ma w zwyczaju, jestem za tym, żeby „orzechy starego” się jednak liczyły, tak jak i to co intelektualnie i duchowo się dzieciom proponuje.

Panu dziadowi od orzechów vel panu prowadzącemu, przynajmniej ja, dziękuję. Upewniłem się o co należy zadbać, żeby nie polec w tej coraz ciekawszej rzeczywistosze (Białoszewski) i – lepiej późno niż wcale – jakie jakości dzieciom proponować. Bo przecież wszystkie dzieci są nasze, prawda?

I jeszcze, dla tych, którym nie jest obojętne w jakiej RP przyjdzie im żyć za jakiś czas, sławne zdanie Jana Zamojskiego z 1600 r.: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Więcej – taki będzie świat.

tekst & obrazek © ℗ FP 1-2/11/2022

PS. Przy okazji, dla tych co im się wszystko kojarzy z hell – znaleziony w necie ciekawy artykuł o korzeniach… chrześcijańskich i przedchrześcijańskich halloween („all hallow’s eve” – wigilia wszystkich świętych) w świecie anglosaskim. W tymże języku:

https://www.catholiceducation.org/en/culture/catholic-contributions/all-hallow-s-eve.html

Jeśli dotarłeś do końca tekstu – dziękuję za uwagę..
😌
🙏🏻

Wyszczekana strona Filipa Przybylskiego. Skocz też na bajchi.filipprzybylski.pl - stronę z bajkami