Dwa miesiące temu zaproponowano mi wzięcie udziału
w noworocznej szopce w tvp – jako głos postaci.
Gdyby to było w czasach Polskiego Zoo czułbym się zaszczycony,
bo to było zabawne, inteligentne. Odmówiłem, bo z lektury wyzierała słaba propagandowa gadzinówka. Poniżej publikuję okrojoną
z politycznych zwrotek odpowiedź autorowi dlaczego mnie to nie kręci. Nie dostał pełnej wersji, ani nie publikuję jej tu z tego samego powodu – w czasach, które zaczynają przypominać powieść
i film 451 stopni Fahrenheita nie wiadomo co skusi „jedynie słuszną władzę” – której wątpliwą wielkość opiewa autor w swej elukubracji – do wyciągania nadmiernych konsekwencji z podejrzanie prawdziwych treści. Poza tym nie ma co zbytnią uwagą wspierać tego cyrku…
Diatryba na szopkę nadredaktora
czyli, dlaczego nie wziąłem udziału w tej farsie
[wersja odpolityczniona]
Niegdyś dowcipem skrzyłeś waćpan,
lecz w jedną stronę dzisiaj mkniesz,
możeś zapomniał, możeś naćpan
fałszując song Give pis a chance…
Gdy trzeba było lać komunę
twój język cięty dzielnie ciął,
potem po równo, jak komunię,
dawałeś prztyczki w Polskim ZOO.
Lecz dziś nie-Wolski słyszę język,
język co jeden śpiewa ton,
dziś jedni dobrzy, drudzy nędzni
choć rym jest przedni, to treść – dno.
Stek nienawistnych lejesz wersów,
otyłość kobiet mierzi cię,
murzyńskość też piętnujesz niezdrów,
oby chwilowo, wierzyć chcę.
Historia zna wszak te przypadki
piewców co chwalą władzy ład,
propagandowym rymem gładkim
pan twórca wchodził władzy w zad.
Dorwałeś się waść do koryta
i z monolitu klecisz hymn,
na nic artysta-akolita,
lepszy co w ciszy ciszę czci.
Po żadnej ja nie jestem stronie
partyjnej, niech to jasno brzmi,
wobec głupoty marszczę skronie
i jednostronnych ludzkich drwin.
Dlatego dziś ja nie dam głosu
ani tym “dobrym” ani “złym”,
piętnować stare – to nie sposób,
to tak jak anektować Krym.
Gdy w mądrych krytyk ścieżki wrócisz
być może wówczas wydam dźwięk,
lecz póki jednopieniem smucisz
to bywaj zdrów, dziękuję – nie.
FP
1/1/2017